6 listopada 2013

...
                   

Stało się, dzień 1 listopada za nami a co za tym idzie na sklepowe półki trafiły ozdoby świąteczne. Każdego roku powtarza się ten sam scenariusz, gdy pojawiają się dekoracje wpadam w amok i jak robot wielokrotnie przemierzam kilometry między półkami wypełnionymi po brzegi błyszczącymi świecidełkami. Szaleństwo ogarnia mnie do tego stopnia, że powolutku pomalutku zmieniam dekoracje domowe.


Wiem że do grudnia jeszcze kilka tygodni ale gdy obserwuję moje ulubione blogi skandynawskie, na których już widoczne są dekoracje świąteczne nie mogę powstrzymać chęci wprowadzenia tego magicznego nastroju w naszym domu.

Na razie delikatnie zadomowiły się u nas renifery ku uciesze moje synka, który przy tej okazji może robić reniferowe wyścigi. Uszyłam też dwie poduszki z motywem gwiazdy a w kolejce czekają skarpety na prezenty, trzy kolejne poduszki i dwie zimowe tildy.

Oczywiście nie może u nas zabraknąć pierników, które znikają zanim zdążą porządnie zmięknąć.






 






7 komentarzy:

  1. Uwaga, uwaga! Nadchodzę! Zaraz do Ciebie przyjdę Gosiu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, ale renifery kupne, czy własnej roboty?

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne renifery, prawie czuć zapach pierników- oh umiesz budować nastrój :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie jest u ciebie :) Ja zazwyczaj czekam ze wszystkim na ostatni moment :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szaleństwo bożonarodzeniowe udziela się chyba każdemu:) Ale takie świetne renifery to sama bym już postawiła z chęcią w salonie:) Pozdrawiam Ala

    OdpowiedzUsuń